Do zobaczenia za tęczowym mostem, kochane malamuty

Do zobaczenia za tęczowym mostem, kochane malamuty

Długo czekałam z napisaniem tego posta. Tak to jest w świecie ludzi, że łatwo mówi się o przyjemnych spawach, a te negatywne zamiata się pod dywan i zapomina się najszybciej jak to możliwe. Przyznaję, tak trochę było w naszym przypadku. Przecież nie ma sensu rozpatrywania tego co przykre, nieprzyjemne i sprawia ból. W takich sytuacjach wolała bym być psem, tak. Wiecie dlaczego ?  Psy żyją w teraźniejszości i tego im zazdroszczę z całego serca.

Wyobraź sobie, że jesteś tu i teraz, nie myślisz o ratach i rachunkach do zapłacenia i o tym co będzie za miesiąc, nie rozpamiętujesz tez przeszłości. Wiesz jedynie co jest bezpieczne, a co nie. Czego się obawiać, a  co może ci przynieść określone korzyści. Nauczyłeś się już z którymi ludźmi, się trzymać a których unikać. Tak własnie żyją psy.

Rany się już trochę zabliźniły więc przyszedł czas aby w końcu opowiedzieć o tych wspaniałych psach.

Husia - prawdziwy malamut

Jeżeli prześledziliście naszą stronę i nie widzicie wzmianki o Husi, tak jest. Husia nie była psem hodowlanym i dlatego nie ma o niej, żadnej informacji w historii hodowli, jednak miała duży wkład w jej powstanie. Prawda jest taka, że nasz pierwszy malamut pojawił się w naszym życiu dwanaście lat temu w 2008 roku. Suczkę przywieźliśmy z hodowli z Nowego Sącza jednak nie przeżyła u nas więcej niż 2 tygodnie mimo leczenia, była chora. Hodowca po śmierci, nie chciał nam dać innego szczeniaka ani zwrócić pieniędzy, a wierzcie były to czas gdzie moje dzieci były małe i naprawdę każdą złotówkę liczyliśmy dwa razy. Nie to co teraz 500 + i wszelkie udogodnienia dla młodych rodzin. Szczeniak zdechł, a Ja chciałam prawdziwego malamuta!

 

husia alaskan malamute

Niestety  nie było nas stać na kolejnego szczeniaka z rodowodem, a czuliśmy taką rozpacz po utracie malucha, że chcieliśmy już teraz kolejnego malamuta. Tak trafiliśmy na ogłoszenie o malamutce do adopcji - Husi. Sunia błąkała się w okolicach Gorzowa Wielkopolskiego, została schwytana i uwięziona w schronisku, gdzie urodziła dwa szczeniaki. Szczerze mówiąc chcieliśmy początkowo tylko szczeniaka adoptować, ale jak to matkę zostawić w schronisku. Husia była bardzo piękną suczką.

Zdarzyło się, że pokazałam Husię, znajomym którzy mieli hodowlę malamutów. Słyszałam komentarze, typu "jest piękna powinnaś ja zabrać na wystawę" chociaż żeby nacieszyć oczy. Oczywiście sunia nie mogła uczestniczyć w konkurencjach piękności, bo dla Związku Kynologicznego była po prostu psem bez rodowodu.

Temeramentny malamut - Husia

Husia była suką alfa, pokazywała dobitnie innym psom, że ona ma decydujące zdanie. Wyraźnie kontrolowała nasze stado, które w szczytach obejmowało osiem malamutów. Zawsze pewna siebie, dostojna, Pani malamut. Tak była właśnie Husia. Sunia, w ostatnich latach życia, zaczęła się wycofywać z konfliktów, oddając go w stronę młodych psów.

Ostatni rok życia naszej malamutki był tragiczny. Sunia wyraźnie zaczęła się wycofywać z kontaktów z innymi psami. Jej szyja opadała w dół do podłoża, a ogon był podwinięty miedzy udami. W języku psów to świadczy o odczuwaniu bólu. Psy jako przodki dzikich psowatych kryją się ze swoim bólem, przed resztą stada, aby nie okazać słabości. W ostateczności odchodzą. Chyba większość z nas słyszała historię o starym wilku który odłączył się od stada, aby w samotności umrzeć. Ważne aby nie okazywać słabości.

Husia skrupulatnie trzymała pozory, nawet przed nami.  Udawała, że nic się nie dzieje. Konsultacja z weterynarzem była jednak wyrokiem.  W skrócie nasz zaufany wet powiedział "ten pies nie powinien już dawno chodzić" takie miała zwyrodnienia kręgosłupa.

Ostatnie miesiące to już była wegetacja. Sunia cały czas otrzymywała sterydy i przeciwbólowe. Wyglądało to tak, dostawała dawkę i niczym narkoman czuła się dobrze przez jakiś czas. Czyli najwyżej 3-4 dni, następnie z powrotem stawała się apatyczna i leżała i nie podnosiła się.Taki stan trwał 8 miesięcy, w końcu nie wytrzymały inne narządy. Malamutka nie kontrolowała wydalania moczu i kału, robiła pod siebie.

Nadszedł czas na decyzję, tą najtrudniejszą. Uśpić, czy jeszcze nie ? Nikomu nie życzę podejmowania takiej decyzji, to tak jak zdecydować zabić, czy nie ? Husia męczyła się 8 miesięcy. W skali człowieka to nie dużo, ale w skali psa to długi czas. Zrobiliśmy wszystko aby mogła przeżyć ten czas w jak najmniejszym cierpieniu. W momencie jak już zapadła decyzja o eutanazji,  byłam spokojna. Wiedziałam, że trzeba ulżyć psu, że nie można kierować się ludzkimi zachciankami. Człowiek by chciał, jeszcze jeden dzień i jeszcze kolejny. Uwierzcie, że była to najtrudniejsza decyzja w moim życiu, jak dotychczas, a wierzcie miałam ich dużo.

Biegaj szczęśliwa husino, gdzieś na tych górskich łąkach, które tak ci się podobały. Mój ukochany malamucie. Do zobaczenia wkrótce!

husia alaskan malamute
husia alaskan malamute

 

Pereła - Uśmiechnięty malamut

Perła była wyjątkowym malamutem. Zawsze miała pełno energii, aż za dużo nawet jak na malamuta przystało. Miała istne ADHD, wszędzie jej był pełno, zwłaszcza w początkowym okresie życia. Pamiętam jak dziś jak pojechaliśmy po Perłę. Sunię kupiliśmy w hodowli Srebrny Kieł z pomorza. Właścicielką hodowli była bardzo sympatyczna Pani Krystyna. Wprawdzie nie za bardzo podobało nam się trzymanie psów w zewnętrznych boxach, ale skoro już przejechaliśmy około 700 km, nie mogliśmy wrócić bez malucha.

Z perspektywy czasu wiem, że trzymanie psów na zewnątrz, wiąże się z brakiem socjalizacji.

alaskan malamute perla

Posted by
snomals